Za co żółta, a za co czerwona kartka ?
Miłośnicy futbolu godzinami mogą oglądać różne mecze, skróty, powtórki, itp. Prawdziwą ucztą są dla nich mistrzostwa świata lub Europy, które zwykle ciągną się przez miesiąc, a dla innych mieszkańców domu, nie będących zazwyczaj pasjonatami tej dziedziny sportu, oznaczają długie rozstanie z telewizorem. W skład piłkarskiego widowiska wchodzą różne elementy. Tym, co kibice kochają najbardziej są oczywiście bramki, fantazyjne zagrania, szybkie i składne akcje. Nie jest to jednak kompletny obraz gry w piłkę nożną. Oprócz tego, co piękne, co wzbudza zachwyt, owacje i oklaski jest jeszcze to, co razi i wywołuje dezaprobatę. Pomimo wielu starań ze strony władz światowego futbolu, różnych zmian w przepisach i zaostrzenia kar, niesportowe zachowanie oraz gra brutalna stają się niestety jednym z elementów meczu.
Nad prawidłowym przebiegiem piłkarskiego spotkania ma czuwać sędzia główny zawodów oraz jego dwaj asystenci z chorągiewkami. Ta skromna grupa rozjemców musi zapanować nad emocjami dwudziestu dwóch piłkarzy, trenerów i zawodników rezerwowych obydwu drużyn. Do tego dochodzi rzesza kibiców, którzy często tylko sędziego obwiniają za stracone bramki swojego ukochanego klubu. Wśród wielu obowiązków arbitra w trakcie meczu, do najważniejszych należą zwracanie uwagi na przestrzeganie przepisów gry oraz wyciąganie sankcji karnych wobec zawodników winnych popełnienia przewinienia karanego napomnieniem (żółtą kartką) lub wykluczeniem z gry (czerwoną kartką)[1]. Nawet piłkarski laik mógłby się pokusić o wymienienie kilku przewinień, za które sędzia powinien udzielić napomnienia żółtą kartką lub wykluczenia czerwoną. Niezwykle rzadko zdarza się oglądać mecz, który zakończył się bez kartek. Są one niemal takim samym składnikiem meczu jak podania, strzały i bramki. Jeśli jednak te ostatnie są jak najbardziej pożądane, to kary wynikają ze złamania przepisów. Oglądając mecz na stadionie bądź w telewizji, wielokrotnie można zobaczyć sędziego „w akcji”. Zazwyczaj te sytuacje są dla widza jasne. Większość otrzymywanych przez zawodników kartek wynika z popełnianych fauli o mniejszym lub większym ciężarze gatunkowym. Są to zwykle kopnięcia, podstawienia nogi, uderzenia, popchnięcia, zagrania ręką, itp. Takie incydenty są łatwe do zauważenia i interpretacji dla widzów. Wielokrotnie „wymierzają” oni sprawiedliwość krzycząc, jaką to kartkę powinien otrzymać przeciwnik ich drużyny.
Istnieją również sytuacje, kiedy nie wiemy za co zawodnik został napomniany lub wykluczony z gry. Oglądamy tylko skutek przewinienia, a więc żółtą lub czerwoną kartkę trzymaną przez sędziego, natomiast przyczyna zajścia nie jest nam znana. Domyślamy się wtedy, że zawodnik musiał sędziemu „coś” powiedzieć. Nie wiemy jednak co. Nie powie nam tego komentator ani sędzia, który nie może się wypowiadać w mediach na temat meczu. Ze strony ukaranego zawodnika przeważnie usłyszymy, że on nic nie zrobił i nic brzydkiego nie powiedział, a pan z gwizdkiem po prostu go skrzywdził. Mimo ogromnego postępu techniki telewizyjnej, która potrafi wychwycić podczas transmisji meczu wszelkie ukryte faule niezauważone przez sędziego, w tym przypadku pozostajemy bezradni. Przepisy zabraniają piłkarzom biegania po boisku z mikrofonami przyczepionymi do koszulek. Z kolei mikrofony stacjonarne rozlokowane wokół pola gry, nie mogą podczas wielkich widowisk usłyszeć słów zawodników, gdyż są one skutecznie zagłuszane przez ryk wielotysięcznej widowni. Tymczasem jak można się domyślić, zawodnicy na boisku posługują się często słowem brzydkim. Pewnym usprawiedliwieniem piłkarzy jest fakt, że udział w meczu wywołuje u nich stan napięcia, a wraz z nim szereg specyficznych reakcji, tajonych w sytuacji normalnej. Zaobserwować można charakterystyczne zachowanie w sferze werbalnej, które przejawia się właśnie w używaniu słów brzydkich[2].
W obrębie słownictwa brzydkiego wyróżniamy wyrazy brzydkie właściwe i eufemistyczne substytuty. Do pierwszej grupy zaliczamy słowa wulgarne, obsceniczne, ordynarne przekleństwa, słowa dosadne, rubaszne i frywolne. W skład drugiej grupy wchodzą rozmaite przekształcenia słów i wyrażeń prymarnie nieprzyzwoitych oraz różne eufemizmy[3]. Wspomnianym środkom leksykalnym przypisane są określone funkcje. Na stadionie piłkarskim spotykamy dwie: ekspresywną i impresywną. Pierwsza z nich przejawia się w sygnalizowaniu przez zawodnika uczuć w sposób zarówno zamierzony, jak i nieświadomy za pośrednictwem różnorodnych wykrzyknień czy też przekleństw. Zawodnik rozładowuje w ten sposób własne napięcie psychiczne, dąży do odreagowania za pomocą języka, a konkretnie za pomocą tzw. mocnego słowa[4]. Podobne terapeutyczne działanie występuje w używaniu słów brzydkich w funkcji impresywnej. Wiąże się ona dodatkowo z zamiarem obrażenia lub zirytowania adresata. Wulgaryzmy, rzucane w tym przypadku w sędziego lub w innego zawodnika, a nawet kibica, również uzewnętrzniają oraz neutralizują agresję, zastępując np. nieprzyjazny gest czy też wrogi rękoczyn.
Przepisy gry w piłkę nożną przewidują tego typu niesportowe zachowanie u zawodników. Jest ono powszechne i niezależne od klasy rozgrywkowej. Podobnie jak po wyrazy brzydkie sięgają użytkownicy języka w różnym wieku, reprezentujący rozmaite środowiska, zawody, poziom wykształcenia, płeć, tak też wulgaryzmy możemy usłyszeć zarówno w pierwszej lidze, jak i w amatorskiej klasie B. Obligują one sędziów do stosowania odpowiednich kar oraz do dokładnego zacytowania „wypowiedzi” zawodnika w pomeczowym sprawozdaniu przy opisywaniu udzielonej kary. Za przewinienie karane napomnieniem (żółtą kartką) uważa się słowne okazanie niezadowolenia z decyzji sędziego[5]. W definicji tej nie ma mowy o wulgaryzmach. Zatem żółta kartka należy się zawodnikowi za jakąkolwiek krytykę pracy sędziego pod warunkiem, że nie będzie w niej żadnych wyrazów brzydkich właściwych. Poniżej podaję najczęściej powtarzające się cytaty ze sprawozdań sędziowskich, które były karane żółtymi kartkami:
- Nie rób pan scen.
- Słabi mnie pan dzisiaj.
- Nie strasz mnie pan kartką.
- Co ten liniowy nie widzi spalonego?
- Co, może nie było faulu, pan chyba źle widzi!
- Czy jesteś ślepy?
- Co ty tam pokazujesz?
- Za co dałeś mu tą kartkę?
- Co to znowu teraz było?
- Co pan pokazuje, przecież nie było spalonego!
- To są jaja, co pan gwiżdże?
- Sędzia, ty chyba jesteś ślepy.
- Sędzia, co ty pajacujesz?
- Nie rób pan jaj na boisku.
- Dlaczego nie dałeś prawa korzyści?
- Zaraz się policzymy.
- Nie widziałeś tej ręki, jesteś ślepy?
- To jest czysta drukarnia.
- Co to był za faul?
- Co ty gwiżdżesz, tam nie było przewinienia!
- Nie widziałeś karnego?
- Nie widziałeś 5 – metrowego spalonego?
- Przestań pan kręcić.
- Jak można tak gwizdać?
Z kolei przepisy mówią, że zawodnik musi być wykluczony z gry i zobaczyć czerwona kartkę jeśli używa ordynarnego, znieważającego języka[6]. Sprawa wydaje się tu prosta. Jeśli piłkarz używa na boisku słów brzydkich właściwych, to powinien być z niego wyrzucony. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy sędziowie udzielają tylko napomnień (żółtych kartek) za następujące wyrażenia:
- Co to kurwa było?
- Kurwa, jak ty gwiżdżesz?
- Ja pierdolę, co to był spalony?
- Co to, nie ma pan kurwa zegarka?
- Kurwa, co ty nie widzisz?
- Kurwa, co za decyzja!
- Jak można tak gwizdać do dupy?
Wydaje się, że sędziowie wykazali się w tych przypadkach niekonsekwencja w egzekwowaniu piłkarskich przepisów. Jednak arbiter podejmując decyzję o ukaraniu zawodnika, kieruje się subiektywną oceną jego wypowiedzi. Przepisy gry nie podają żadnych przykładów w tym zakresie. Ponadto w środowisku piłkarskim istnieje pojęcie tzw. „ducha gry”. Sędzia prowadzący zawody nie może ich zepsuć wykartkowaniem połowy drużyny, co byłoby możliwe, gdyby wszystko słyszał. Zatem sędziowie często „zatykają” sobie uszy, gdy zawodnik krzyknie coś niezadowolony, ale nie ma on zamiaru nikogo obrazić. Muszą jednak stanowczo zareagować na wyjątkowo wulgarne odzywki skierowane pod adresem kogokolwiek na boisku. Oto kilka z nich, które skończyły się dla ich autorów wykluczeniem z gry:
- Do chuja wafla z takim sędziowaniem.
- Sędzia, ty skurwysynu!
- Ty kurwa chuju, po meczu stąd nie wyjedziesz!
- Żywy stąd nie wyjedziesz, rozpierdolę ci auto!
- Co to kurwa jest, do chuja?
- Spierdalaj ty chuju jebany!
- Ty cwelu, ja cię zajebię!
- Jak ty kurwa gwizdasz, skurwysynu!
- Ty sędzia jesteś popierdolony!
- Kurwa, ty pajacu!
- Ale jesteś chujem.
- Sędzia ty ciulu, co ty robisz?
- Jak cię kiedyś spotkam, to cię połamię ty łysy chuju.
- Kurwa mać, po meczu lepiej szybko spierdalaj!
Umiejętność słowotwórcza zawodników nie jest zbyt wysoka, a dalsze cytowanie nie ma sensu, gdyż są to tylko kombinacje powyższych impertynenckich zwrotów. Można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia ze stadionowymi frazeologizmami. Sędzia chuj! zastąpiło znane wszystkim sędzia kalosz!, którego na boisku już się nawet nie słyszy.
W zasadzie boiskowa rzeczywistość pokazuje, że słownictwo brzydkie jest dozwolone. Istnieje tylko jeden warunek. Nie może być ono bezpośrednio w kogoś skierowane. Używanie słów brzydkich właściwych oraz eufemistycznych substytutów uchodzi piłkarzom na sucho, jeśli wg interpretacji sędziego, przypisana jest im wyłącznie funkcja ekspresywna, czyli rozładowanie emocji. W przypadku, gdy dochodzi do tego jakakolwiek próba wyraźnego obrażenia odbiorcy związana z funkcją impresywną, powinna się ona spotkać z reakcją arbitra i nałożeniem przez niego stosownej kary. Wszelkie podważenia decyzji, znieważenia, groźby i obelgi nie mogą wpaść jednym, a wylecieć drugim uchem. Winowajca musi w takich przypadkach zobaczyć kartkę odpowiedniego koloru. I choć piłka nożna to sport dla twardych facetów, którzy często nie przebierają w słowach, to chamskie zachowanie nie może być usprawiedliwiane, gdyż jest rażącym naruszeniem zasady fair play.