Skazani na dwadzieścia lat
Nawet podczas święta, w trakcie którego teoretycznie wszyscy powinni pamiętać o swoich bliskich zmarłych oraz przynajmniej ten jeden raz w roku przyjechać na cmentarz, aby odmówić modlitwy przy grobie, spacerując wtedy po zatłoczonych alejkach nekropolii natrafiamy na mogiły do których nikt nie podchodzi. „Ozdobione” zeschłymi liśćmi, od lat omiatane wiatrem i myte deszczem, bez zniczy i kwiatów, zapadają się w ziemię jakby ze wstydu nad swoim losem, który skazał je na dwadzieścia lat. W ich przypadku tylko na dwadzieścia lat.
Zgodnie z polskim prawem, po upływie dwóch dekad od pochówku, miejsce grzebalne może być ponownie wykorzystane. Przy stale zmniejszającej się pojemności nekropolii, a szczególnie tam, gdzie ich powierzchni nie da się już zwiększyć, każdy skrawek cmentarza jest bardzo cenny. Powyższe prawo dotyczy wszystkich grobów. Nie ma znaczenia, czy ktoś jest pochowany w alei zasłużonych, czy w innym, mniej eksponowanym miejscu cmentarza. Jeśli grób nie będzie opłacany na dalsze lata, to zostanie ponownie zagospodarowany. Ok. 10 % pochówków rocznie odbywa się właśnie w ten sposób.
Rodzina, która nie chce, aby po dwudziestu latach nie zostało śladu po nagrobku bliskiej osoby musi się liczyć z pewnymi wydatkami. Kosztów związanych z przedłużeniem nienaruszalności grobu nie pokrywa budżet miasta. Jeśli nie ma rodziny, to utrzymanie grobu mogą pokryć różne organizacje i stowarzyszenia pod warunkiem, że zmarła bądź zmarły był z nimi blisko związany, a pamięć o jego zasługach nie przeminęła. Jeśli nagrobek jest zabytkowy, wówczas obowiązek opłacania miejsca należy do konserwatora zabytków, który sprawuje nad nim opiekę.
Cennik nienaruszalności grobów jest zróżnicowany. Zależy od wielkości i rangi miasta, który go ustala. Przykładowo, na gliwickich i zabrzańskich cmentarzach komunalnych przedłużenie nienaruszalności grobu po dwudziestu latach na kolejne dziesięć lat kosztuje 100 zł. W Katowicach za następne dwadzieścia lat istnienia grobu trzeba zapłacić 489 zł., a w Krakowie już 699 zł. Nikłe szanse na przetrwanie ponad dwóch dekad na cmentarzu mają mogiły, w których pochowani zostali ludzie samotni i bezdomni, którzy nie mieli środków do życia, a ich pogrzeby sfinansowane były przez opiekę społeczną. Na pastwę losu pozostawione są też często groby, o których zapomniały kolejne pokolenia lub cała rodzina zmarłego wyjechała za granicę. Tabliczki z imieniem i nazwiskiem coraz bardziej się na nich zacierają, aż wreszcie kończą swoją egzystencję będącą ostatnim widocznym śladem osoby, która w nich spoczęła, a która zmarła jakby po raz drugi w samotności i zapomnieniu, „przeżywszy” zaledwie dwadzieścia lat.
Co się dzieje ze szczątkami ludzi, którzy nie mają już swojego grobu? Nie są one przenoszone do żadnej zbiorowej mogiły w jakimś zapomnianym zakątku cmentarza. Pozostają tam, gdzie były. Zakopane są tylko głębiej, aby zrobić miejsce nowej trumnie. Zatem dalej są w swoim grobie, ale bez własnego pomnika. Ich personalia pozostają jednak w archiwum cmentarza, o ile jest dobrze prowadzone. Odwiedzając groby naszych bliskich być może warto się zastanowić, czy nie spoczywa w nich ktoś jeszcze, kto też prosi o modlitwę.
Tomasz Pyzik